To pytanie usłyszeliśmy już w tym roku kilkakrotnie, dlatego postanowiłam o tym napisać.
Nie pisałabym jednak prawdopodobnie gdybym była pesymistką.
Co ciekawe takie pytania słyszymy tylko z ust Polaków. Przyznam, że będąc w Polsce sama zaczęłam mieć obawy słuchając wiadomości w telewizji. Tak więc otworzyliśmy laptopa i kupiliśmy bilety, żeby sprawdzić samemu jak to jest w Turcji i już trzy dni później byliśmy na miejscu.
Zdaje się, że to nasza narodowa cecha : obawiać się, dmuchać na zimne, nie ryzykować. Tymczasem gdybym i ja się wstrzymała z wyjazdem i posłuchała mediów, które odradzają wyjazdów, nie pisałabym teraz z raju, siedząc przy basenie, popijając lemoniadę i jedząc arbuza.
W naszym kompleksie, w którym jest dwanaście mieszkań wakacyjnych są w tej chwili wszyscy właściciele lub wynajmujący, wszystkie lokale są zajęte, jest głośno, gwarno i wesoło.
Na plażach też dużo turystów, jednak nie tyle jak przed trzema czy czterema laty. Głównie z Wielkiej Brytanii, z krajów słowiańskich i azjatyckich. Widzę brak Polaków, nie słychać już na tutejszych ulicach ojczystej mowy, a to głównie przez to, że polskie biura podróży nie podpisały umów z tureckimi hotelami, zmieniając kierunki podróży na inne kraje. Do Fethiye lata już tylko Rainbow Tours, jednak Polak potrafi i słyszałam, że wielu Polaków przyleciało do Oludeniz z niemieckimi biurami podróży.
My przylecieliśmy z Berlina do Dalaman, wykupując bilety samemu przez internet. Sami też kupujemy ubezpieczenie podróżne na czas wyjazdu w jednym z biur ubezpieczeniowych w Polsce.
Co ciekawe ceny nieruchomości tutaj nie spadły, teraz Fethiye i okolice są popularne wśród mieszkańców dużych miast, takich jak Stambuł czy Ankara, którzy przenoszą się w te spokojne regiony na emerytuję.
Jest też więcej bardzo bogatych inwestorów z krajów takich jak Katar czy Arabia Saudyjska, którzy szukają w Turcji wolności i dla nich Turcja to kraj europejski.
Fethiye jest niezmiennie popularne wśród Brytyjczyków i Rosjan.
W Fethiye można zauważyć mnóstwo nowych inwestycji, miasto się rozwija, unowocześnia, jakby zupełnie niezależnie od tego co dzieje się na świecie, miasto żyje swoim życiem. Powstały nowe atrakcje miejskie, elementy miejskiej architektury, parki, dekoracje, drogi.
Z ciekawostek, zauważyłam maszyny do ładowania rowerów, pojazdów elektrycznych. Nie ma już starych, wyeksploatowanych dolmuszy, po mieście jeżdżą już tylko nowiutkie klimatyzowane busy z czytnikami kart miejskich i zatrzymują się tylko na przystankach. Nie ma już też wynajmowania samochodów na lewo, każdy wynajem jest rejestrowany w specjalnym systemie, pojawiły się więc nowe przepisy zwiększające bezpieczeństwo turystów.
Tak więc myślę, że inwestując obecnie w Turcji, w naszym rejonie Fethiye, ryzyko jest niewielkie. Zawsze taką nieruchomość można odprzedać klientom tureckim, lub wynajmować obywatelom tureckim, którzy chyba patriotycznie, nie wyjeżdżają za granicę tylko wypoczywają tłumnie nad tureckim wybrzeżem. W tym roku również, więcej niż w zeszłym jest turystów z Niemiec, pochodzenia tureckiego, którzy możliwe też patriotycznie wybrali Turcję jako cel swojego urlopu i wspomagają turecką branżę turystyczną.
Jako optymistka, wieżę, że Turcja wróci jeszcze do statusu królowej turystyki, jako, że jest do tego stworzona.
Pozdrawiam,
Kaja
Masz rację jestem tego samego zdania pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa ten moment rynek nieruchomości mocno się rozwija i również ceny idą w górę, dlatego warto przez jakiś czas cierpliwe szukać dobrych ofert zarówno z rynku pierwotnego, jak i wtórnego. Szeroki wybór ofert ma Estate Dealer z Krakowa.
OdpowiedzUsuńA co z nieruchomościami na Teneryfie w obecnym roku? Na stronie tenerifeapartaments.com wpadło mi już kilka ofert w oko i coraz poważniej zastanawiam się nad taką inwestycją. Według mnie, ceny wcale nie są tak wygórowane, jak mnie do tej pory ostrzegano.
OdpowiedzUsuń